Pamiętacie sukienkę z naszywanymi kieszeniami, zostało mi trochę tamtej bawełnianej tkaniny a’la jeans. Co by resztki nie plątały się po domu, zrodził się pomysł na krótkie spodenki (w końcu niektórzy jeszcze na wakacjach nie byli). Wykroju nie miałam, więc „na oko” i na szybko wycięłam nogawki (wzorując się na starych spodenkach wyciągniętych z szafy), a w zapasach znalazłam chyba jeden z najkrótszych suwaków świata (kolor się liczył). Resztki granatowych nici, guzik z metki od jakiegoś sklepowego nabytku i powstały super wygodne portaski. Na kieszenie już nie starczyło, ale i tak świetnie się w nich śmiga.
zdj. – tym razem Zofia patrzyła, a ja się kręciłam przed obiektywem, ale zważywszy na jej jedną nogę, trudno było ubrać ją w spodenki
Taśmę paska podszywałam ręcznie od środka, co by szwów nie było widać.
zdj. – pasek od zewnątrz i od ośrodka
A suwak? Mój pierwszy w spodniach i w dodatku jakieś maleństwo mi się trafiło, ale wyszło całkiem ładnie.
Nogawki zakończyłam podwójnym stebnowaniem.
zdj. – wykończenie nogawek widok od zewnątrz i od środka
Autorka i właścicielka spodenek zadowolona. Zadowolona podwójnie, bo spodenki są i resztek tkaniny nie ma! Porządek – to lubię!
Spodenki wyszły Ci świetnie, też mam resztki tkanin i tylko czasu brak na ich przejrzenie 🙂
Dziękuję 🙂 Rozumiem cię doskonale w kewsti ‚zasobów czasowych’… W takim razie życze niespodzianki w postaci dnia wolnego od wszystkiego!